niedziela, 10 maja 2015

2# Atak sępa


    Minęły 2 tygodnie i miała się odbyła się prezentacja Taki. Dzieci Zuzu były jeszcze  malutkie, ale były już zaradne. Najszybciej rozwijał się Zazu i był najmądrzejszy. Środkowy z rodzeństwa szybko uczył się nowych rzeczy. Rodzeństwo umiało już mówić i szybko biegać, ale jeszcze nie umieli latać.
      Po prezentacji Taki wszyscy szykowali się do przyjęcia na cześć młodszego księcia i na cześć dzieci Zuzu. Zuzu poleciała szykować się do przyjęcia i zostawiła swoje potomstwo samych. To był błąd bo Hol i Kly chcieli spróbować polecieć. Ich rozsądny brat chciał ich powstrzymać bo gniazdo  było wysoko, ale oni i tak skoczyli. Nie udało im się polecieć więc upadli na ziemie. Zazu skoczył do nich, ale gdy znalazł się na ziemi zobaczył przelatującego sępa. Hol i Kly nie zaragowali bo nie wiedzieli że to jest dla nich zagrożenie. Zazu jednak wiedział i szybko uciekał biegnąc po ziemi. Jednak to jego sęp wybrał na swój cel. Ptak z pustyni leciał za pisklakiem z szybkością błyskawicy, tak że ten ledwo uciekał. Zazu wszedł do drzewa od strony wielkiej dziury przy korzeniach, a rozpędzony napastnik - uderzył się o drzewo i miał mocno poturbowany dziób. Zazu nie miał najmniejszego zamiaru wychodzić ze swojej kryjówki, ale sęp znalazł na to sposób - uderzał w drzewo jak dzięcioł żeby wygonić z tam tond swoją ofiarę. Zazu podleciał trochę wyżej i uciekł dziuplą. Sęp się tego nie spodziewał, ale ruszył za nim. Dla Zazu i jego braci Lwia ziemia nie była jeszcze dobrze znana, ale znali podstawowe miejsca czyli: Lwią skałę, wodopój, wąwóz i swoje gniazdo. Niebieskopióry poleciał w stronę wąwozu. Dopiero co spróbował latać, a już latał bardzo dobrze! Wleciał do wąwozu i poleciał na sam dół. Wiedział że o tej porze będzie tu biegło stado zebr. Tak też się stało! Zebry biegły przez wąwóz i robiły chmury kurzu. Sęp nie mógł zobaczyć syna Zuzu. Zazu tym czasem był już po drugiej stronie wąwozu - przy wodopoju. Cieszył się że uciekł temu sępowi!
    
Mały dzioborożec zobaczył dwa kłócące się karakale. Zazu widział że były gotowe się pozabijać, więc szybko do nich podleciał.
-Jestem synem majordomuski - zaczął - O co wam chodzi?
-Przez niego zgubiliśmy się i nie wiemy którędy do Lwiej Skały! - odpowiedział jeden z karakalów wskazując tego drugiego - On...
Jednak karakal nie zdążył dokończyć bo jego towarzysz się na niego rzucił.
-Przestańcie! - wykrzyknął dzioborożec - Ja wiem którędy do Lwiej skały. Mogę was zaprowadzić, ale pod warunkiem że się pogodzicie.
Karakale zgodziły się. Oboje podali sobie łapy i powiedzieli: "Przepraszam".
Zazu uniósł się w górę najwyżej jak tylko potrafił i zobaczył z daleka majestatyczną Lwią Skałę.
-Chodźcie za mną! Zawołał i wolno leciał w stronę Lwiej Skały, a karakale szły po ziemi za nim. Zaprowadził ich do Lwiej Skały. Gdy tylko ta dwójka wędrowców zobaczyła Ahadiego - natychmiast do niego podbiegli.
-Wasza wysokość! - powiedział jeden z dwójki karakali - Przynosimy wieści!
Ahadi rozpoznał że ta dwójka karakali to posłańcy Ziemi Karakali.
-Wysłucham was - obiecał - chodźcie do groty królewskiej.
Karakale poszły razem z czarnogrzywym do królewskiej groty. Wtedy Zazu ( który czekał nie wiadomo na co pod Lwią skałą ) zobaczył swoją matkę, lecącą w jego kierunku.
-Zazu! - zawołała - wszędzie Cię szukałam. Gdzieś ty był?
-Najpierw zaatakował Mnie sęp - tłumaczył się Zazu - ale ja sobie z nim poradziłem, a później zaprowadziłem dwa zagubione karakale do Króla Ahadiego.
Zuzu przeraziła się na myśl o sępach, ale ucieszyło ją to że Zazu sobie poradził i że pomógł karakalom. Matka trójki braci poczuła że to właśnie Zazu nadaję się najlepiej na jej następcę. Jednak teraz nie chciała tego ogłaszać bo on był jeszcze za młody na naukę tego jak być majordomusem. Zuzu uważała że
j e s z c z e by sobie nie poradził. Mimo to poleciała do Ahadiego by mu powiedzieć że
w y b r a ł a już swojego następcę. Przez ten czas Kly, Zazu i Hol bawili się we trójkę w berka. Lecz Zazu przerwał na chwilę by pokazać bracią czego się dziś nauczył.
-Patrzcie! Wykrzyknął i uniósł się w górę lecąc.
-Wow! Podziwiał Kly.
-Też Mi coś... Burknął zazdrosny Hol.
        Po zabawie przyleciała Zuzu i zaprowadziła swoje dzieciaki na przyjęcie.
Podczas przyjęcia do "imprezujących" lwów przyszedł Rafiki.
-Chciałbym przepowiedzieć przyszłość Księcia Taki. Oznajmił młody pawian.
-Proszę bardzo. Zgodził się Ahadi.
Rafiki potrząsnął swoim kijem nad głową brązowego lwiątka. Jednak wtedy wszyscy usłyszeli potężny ryk lwa. Nie było wiadomo z kąt on był, ale słychać było go tak jakby dochodził z chmur.
-To może oznaczać złe rzeczy.... Westchnął Rafiki patrząc na młodszego syna królewskiej pary...

-----------------------------------------------------------
Mam wrażenie że rozdział nie jest udany. Ale może wam się spodoba?
Karakale to są takie dzikie koty ( spokrewnione z rysiami ) mieszkające w Afryce.
Chciałabym też "przetłumaczyć" wiek Zazu, Kly'a i Hola na ludzki więc powiem że mają 3-4 lata.
;)


5 komentarzy:

  1. Wstyd , wstyd ! Jak można do tej pory nie skomentować ! Świetny rozdział ! Nie cierpię Hola jest taki nie miły . Może z wiekiem się zmieni ? Ciekawa jakie wieści przyszły :o . Masz wiadomość o de mnie na na gmailu ! Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki że skomentowałaś notkę :)
      Rozważałam nawet usunięcie tego bloga, ale już nie ;)
      Dziś lub jutro będzie nowa nocia na blogu o Basi - tylko muszę narysować obrazek

      Usuń
  2. Super pościk.
    Mam nadzieje że zachowanie Hola będzie się polepszać, a nie pogarszać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Ale w świecie zwierząt 3-4 lata to stary ptak... ale chyba chodzi Ci , że w ludzkim by tyle mieli.

    OdpowiedzUsuń